Autor Wiadomość
Samantha
PostWysłany: Czw 13:44, 08 Cze 2006    Temat postu:

Dobra ja wiem że się nie znam i mam zapłon jak zepsuty maluch. Ale po przeczytaniu tego nie mogę milczeć. Na początku mnie nie poruszyło. Ale to chyba dlatego ze nie wczuwałam się w to co czytam. Jednak z każdym kolejnym zdaniem, literą coraz bardziej mi się podobało. Trafiło to do mnie. Przyciągnęło siłą moją uwagę i zmusiło mnie do tego żebym jednak się wczuła. Było pięknie...
Pozdrawiam...
Mod-Vivien
PostWysłany: Wto 16:35, 06 Cze 2006    Temat postu:

BlackAngel: Ja Ciebie też :* ...co do natchnienia, to jestem zaszczycona...
Helcia: Gruszki na wierzbie i śliwki na sośnie....fiu fiu fiu...tra la la Very Happy
Falka: Dzieki, Falka,, dzięki :*
Admin-Falka
PostWysłany: Wto 15:25, 06 Cze 2006    Temat postu:

Cytałam to już i mi się podobało. Przeczytałam raz jeszcze i dalej mi się podoba:)
Westchnęłam głęboko pod koniec, kiedy Bill umierał, tak mi się smutno zrobiło...
Ładnie Vivien, ładnie:)
Admin-hela_z_wesela
PostWysłany: Pon 22:37, 05 Cze 2006    Temat postu:

Jestem piękna i wspaniała i już to widziałam (zaskoczyłam samą siebie. I to z półobrotu). I chyba mi się wtedy podobało. I teraz też mi się chyba podoba. A Tom uwierzył, ze to jego dziecko? Tu moge się chwilę zastanowić.
I tak było ciulowo. Znaczy kulowo, tylko kulowo i ciulowo to zazwyczaj to samo. Ciulowo - w moim słowniku słowo uniwersnalne.
Aj, o tej porze nia mam głowy do pisania jakby to wypadało. A czy ja kiedy indziej mam?

Z poważaniem:
hela_z_wesela
Admin-BlackAngel
PostWysłany: Pon 22:30, 05 Cze 2006    Temat postu:

Mogę zopiniować później, prawda?
Dziękuję :*...

EDIT:
Kochanie, ty moje natchnienie, o weno!
Czy ja już mówiłam, że cię kocham?
Nie?
To mówie :*...
Kocham Cię!

Pięknie, naprawdę ślicznie Smile...

Pozdrowiam,
BlackAngel
Mod-Vivien
PostWysłany: Pon 22:27, 05 Cze 2006    Temat postu: You'll always be my Baby...

To była moja ogólnie [!!!] pierwsza jednopartówka. Chciałabym na wstępie podzekować: lilyann- że pokazała mi forum thpoland, na którym rozwinełam skrzydła; ~Ddm - za to, że potrafiła mnie zmobilizować; MadisoOn - za wszystko... Falce - że dzielnie odwiedzała moje opka; Heli - za erę najnowszą ;P Dii - za jej Złośnicę, która obudziła we mnie drzemiącego, marnego pisarza Wink I wreszcie podzekowania dla (wymienię z nowego nicka) - BlackAngel - za to, że mam zaszczyt być jej natchnieniem...Dziekuję tym wszystkim ludzom. Inne opowiadanie nie będą raczej o th, chyba, że wrzucę tu coś z forum Smile

****


"...Przeżyłam z Tobą tyle lat, .....oddałam Ci swój cały świat, ....przy Tobie się nauczyłam żyć.."

Bill pamiętasz? Znaliśmy się tak długo...właściwie od urodzenia....no prawie. Ty byłeś dwa lata starszy.....Razem w szkole na przerwach, po lekcjach....zawsze i wszędzie ; Ty i Ja. Mieliśmy tyle ukrytych miejsc w których potrafiliśmy siedzieć godzinami.
Pamiętasz?
Pamiętasz jak poszłam pierwszy raz do szkoły? Trzęsłam się ze strachu.....złapałeś mnie wtedy za rękę. Niby niewinny, dziecinny gest. A jednak. Wtedy to zostałam „Twoją” dziewczyną. Byłam niemal pewna, że mnie rzucisz po miesiącu....Nie...Ty byłeś ze mną....cały czas. Mijały dni, miesiące. Pamiętam, jak przyszłam na próbę zespołu...A potem staliście się sławni.

„Nie mamy czasu na dziewczyny...”
„Oni są ciągle do wzięcia!!!”
„Tokio Hotel to czterech wolnych, niezależnych 16-letnich chłopaków!”

- Tak głosiły wszystkie gazety. Jednak ty nadal byłeś ze mną. Nieoficjalnie, po cichu, po kryjomu....Czuwałeś. Mimo, że miałam wtedy tylko 14 lat. Mogłam być dla Ciebie gówniarą. Jednak kochałam z całego serca. To ty pierwszy mnie pocałowałeś....wtedy jak dostałam pierwszą pałę. Bałam się, że rodzice mnie zabiją...Wtedy pierwszy raz pokazałeś mi jak smakują twoje usta...uczyłeś mnie wszystkiego. Powoli, delikatnie....

Prowadziłeś mnie przez zasuszony ogród życia, który dzięki Tobie ożywał na nowo. Chroniłeś mnie przed zgniliznami tego świata....Dziękuję Ci Bill.

Miałam wtedy 17, a Ty 19 lat. Zespół dalej utrzymywał się na szczycie....Ale mimo to, że kochałeś popularność znajdowałeś dla mnie jeszcze odrobinkę czasu. Wróciliście wtedy z 3 miesięcznej trasy koncertowej....Pamiętam dokładnie. Wtedy TO się stało...zaraz po Waszym powrocie.
Powiedziałeś mi wtedy, że chcesz być ojcem moich dzieci....Po kilku miesiącach, kiedy skończyłam 18 lat wzięliśmy cichy, cywilny ślub. Nie było huku, wszystko owiane ścisłą tajemnicą. Najbliższa rodzina i przyjaciele.
„Świadomy praw i obowiązków, wynikających z założenia rodziny...” – powtarzałeś te słowa patrząc mi głęboko w oczy. Czasem wydawało mi się, że to tylko Twój wzrok mnie przy Tobie trzyma. Potrafiliśmy się ostro kłócić, nie odzywaliśmy się do siebie. A jednak uczucie...Miłość. Mówiłeś „Kocham” ... tak, ja Ciebie też.
Zawsze, wszędzie.....kiedykolwiek, gdziekolwiek....mimo wszystko. Nigdy nie nalegałam abyśmy się ujawnili. Dlaczego? Bo skoro Ty pozwalałeś mi realizować moje marzenia, to ja pozwalałam Ci na Twoje ... Popularność. Tak....gdybyśmy się ujawnili to na pewno by spadła. A wtedy co? Załamałbyś się. Dlatego siedziałam cicho, w niczym nie przeszkadzając. Kiedy miałeś czas wolny to właściwie byłeś cały czas ze mną....

Dzikość, Czułość, czasem monotonia którą kochałam: koncert – dom – kolacja – sen. Budziłam Cię zawsze krótkim sygnałem komórki...Prawie zawsze ten sam sms:
„Słoneczko, daj mi jeszcze pięć minut...”

A potem zamieszkaliśmy razem. To było jak spełnienie wszystkich marzeń. Małżeństwo...które mieszkało obok siebie...śmieszne. A potem dzika radość, szał..... Wreszcie razem....tylko Ty i Ja....

Najpiękniejsza data w moim życiu?

3 Września, zaraz po twoich 23 urodzinach. Spóźniał mi się....zrobiłam test. Wpadłam do domu jak szalona.
„Bill!!! Będziemy mieli dziecko!!!” – oszalałeś z radości. Cały czas słyszałam tylko: „Córcia, córcia, ja chcę córcię....Błagam, niech to będzie dziewczynka!”
Postanowiliśmy się ujawnić....miałeś powiedzieć w najbliższym wywiadzie że jesteś ze mną, że będziesz miał tą twoją upragnioną „córcię”

To spadło na nas jak grom z jasnego nieba...Tak....byłam wtedy w około 5 tygodniu....
Bardzo źle się czułeś....już któryś raz z kolei w tym miesiącu....Zawiozłam Cię do kliniki...
„Rak...
Stadium bardzo zaawansowane...
Nic nie możemy zrobić...”

Czarna rozpacz....
Koniec wszystkiego. Wiedzieliśmy ze pozostało nam tylko czekać na Twoją śmierć...
Jak zwykle....przygotowałeś mnie na ten cios. Dużo mi mówiłeś, zapewniałeś, tłumaczyłeś....

Pierwszy października....Najgorszy dzień w moim życiu....Siedziałam przy łóżku, a Ty spałeś. Wyszłam na chwilę do bufetu. Wróciłam, a ty spojrzałeś na mnie.
„Kotku, odpoczywaj...” – szepnęłam.
„Muszę Ci to powiedzieć...To będzie ostatnie co Ci przekaże...Ja, marna istota, która zostawi ukochaną w TAKIEJ sytuacji. Posłuchaj mnie. I się nie sprzeciwiaj. Obiecaj, że zrobisz tak jak Ci powiem.” – powiedziałeś. Ja uległa, obiecałam w ciemno.
„Za chwilę mnie tu nie będzie....Jesteś w ciąży...Chciałbym, żeby moje dziecko wychowywał mój brat. Rozumiesz? Bądź z nim....żyj z nim, budź się obok niego. Kochaj go tak, jak kochasz mnie. Tylko nie mów mu, że to moje dziecko. Kochanie, nie mamy innego wyjścia. Chcę, żeby Tom się Tobą opiekował....żeby był Twoim oparciem, kimś dla kogo będziesz żyła. Zrób to dla mnie....Obiecujesz?” – zakończyłeś.
„Obiecuję, Bill. Kocham Cię...” – przytaknęłam.
„Ja kocham Cię bardziej...Pokaż maleństwu kiedyś moje zdjęcie...” – zamknąłeś oczy...zapłakałam...już nigdy nie porozmawiamy, już nigdy mnie nie przytulisz....Bill....

Związałam się z Tomem. Uwierzył mi, że to jego dziecko....powiedział też, że od dawna mnie kochał, ale nie potrafił „odebrać mnie” Billowi.
Dziewięć miesięcy później nasze dziecko przyszło na świat...Dziewczynka....oczy, uśmiech....tak bardzo przypominała mi Ciebie, Bill. Tom w wielu sytuacjach też zachowywał się tak jak ty.
Potem urodziły nam się jeszcze bliźniaki....cóż za zbieg okoliczności, prawda? Postępowałam zgodnie z Twoimi życzeniami. Żyłam i kochałam Toma jak Ciebie....no dobrze, prawie tak samo jak Ciebie... Co wieczór kładłam się do łóżka myśląc, jak oceniłbyś mój dzień. Czy byłbyś dumny, czy mnie poprawił w czymś...czy byłbyś zadowolony, czy może trochę zawiedzony tym, jak postępuje z twoim bratem.... Spoglądałam na zdjęcie, które stało na szafeczce Tom’a. Mówiłam Ci „Dobranoc” i zamykałam oczy. Teraz mam gromadkę wnucząt, męża – staruszka, który długo upierał się, żeby nie ścinać dreadów....żyję powolutku, spokojnie, czekając na śmierć. Dlaczego tak na nią czekam? Bo wtedy będziemy wreszcie razem. Ty i Ja.
Ja i Bill Kaulitz....

*****
Opowiadanie było wczesniej zamieszczone na thpoland.fora.pl Very Happy
Związki pomiędzy osobami – zmyślone. Wszelkie podobieństwo do osób i nazwisk jest przypadkowe

Dziękuję za uwagę....proszę o szczere oceny

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group