Autor Wiadomość
brees
PostWysłany: Wto 19:17, 27 Cze 2006    Temat postu:

dziękuje , dziękuje ;]
Hell's Angel
PostWysłany: Wto 14:58, 27 Cze 2006    Temat postu:

Bree napisał:
SŁUCHAJ TY NADĘTY BATONIE! JA NIE JESTEM KOTEK! I TO W SZCZEGÓLNOŚCI DLA CIEBIE ... TY ... TY ... TY ZAKAŁO MĘSKIEJ RASY SPOŁECZEŃSTWA LUDZKIEGO!


Zdrowo się przy tym uśmiałam xD
Nie no...a już się tak wczułam a tu...nic. kruciutkie.
No ale czekam na następny part.
Pozdrawiam :*:*
Mod-Vivien
PostWysłany: Wto 12:27, 27 Cze 2006    Temat postu:

Lolllll....
Szkoda że taaaaaakie krótkie... Sad
Bo sie kurde zdążyułam wczuć a tu BUM.
To z tym Batonem xD
Hehh...zakała...
Boże, żeby tylko tom został normalny...
Zamknij się już
Dobra, już, dobra.

Super i pozostaje mi tylko powiedzieć - czekam na więcej! :*
Bree
PostWysłany: Wto 9:32, 27 Cze 2006    Temat postu:

Proszę. Smacznego.
Obyście nie mieli niestrawności.
Pisane w nocy, nie sprawdzałam tego dokładnie.
Krótkie. Następnym razem napisze coś XXXL.



- Dobra. To może, po tych Twoich przeżyciach wybierzemy się na lody po szkole? – Lana puściła oczko Nadence, która z wrażenia wybałuszyła na nią oczy i zmarszczyła czoło. Ewidentnie nie spodobało się jej dziwne zachowanie przyjaciółki, która zaczęła się śmiać. – Oj ... na takie normalne, zwyczajne lody truskawkowe, zbereźniku ty mój mały! – i poczochrała Lane, rozwalając jej przy tym całą fryzurę.

Tydzień od rozpoczęcia roku szkolnego minął Lanie i Nadine nadzwyczaj spokojnie. W zeszytach miały pozapisywane już wszystkie przepisy BHP, zasady korzystania z toalet i wiele, wiele różnych rzeczy, które w gruncie rzeczy nie były nikomu do niczego potrzebne. Wystarczy znać zasady dobrego wychowania.


Dosyć wczesnym wieczorem, po ulicach Berlina biegała Nadine. Był to jej codzienny rytuał. Dbała o swoje zdrowie, ale nie przesadnie. Bieganie zalecił jej znajomy lekarz jej mamy.
Zmęczona usiadła sobie na ławce w parku. Rozciągnęła nogi, a głowę oparła na oparciu, delikatnie przymrużając oczy. W momencie oddała się marzeniom. Tak bardzo chciała pojechać nad morze ... plaża ... ciepła woda, słońce. Co wakacje prosi rodzicielkę o wyjazd tam, ale ta powtarza, że jest na to jeszcze za młoda. Ale teraz liczyła się chwila. Właśnie wchodziła do wody, krystalicznie czystej, która delikatnie muskała jej jedwabną sukienkę ...
Usłyszała krzyk. Jakieś piski dziewczyn. Wystraszona usiadła na ławce. Przetarła oczy i zaczęła się rozglądać co się właściwie dzieje. W sumie mogła się tego spodziewać ...
Około siedemdziesiąt metrów od niej, utworzyła się spora grupka. Nadine dosłyszała tylko: ‘TO CI GOŚCIE Z TOKIO HOTEL! SŁIT! ‘. Zmierzyła wszystkie dziewczyny pobłażającym spojrzeniem i udała się do domu spokojnym krokiem.
Bum.
Poczuła, że coś ją uderzyło w prawą nogę. Było to bardzo silne i nie dała rady utrzymać równowagi. Wywaliła się na chodnik, na środku najsłynniejszego parku w okolicy, taka niezdara ... Ale to nie jej wina!
- Co się kurwa stało!? – jęknęła, ponownie ocierając załzawione oczy.
- Nic. Ten matoł chce pójść w ślady księżnej Diany ... – powiedział jakiś blondwłosy dredziarz. Stop. Najazd z Tokio Hotel.
- Nie. Wolałbym się zaćpać jak Jimi Hendrix ... – powiedział Bill Kaulitz, którego Nadine zdążyła teraz dojrzeć. Reakcja była natychmiastowa. Dziewczyna powtórzyła swój wyczyn z przed tygodnia. Krzyknęła tak, że światła w blokach, które były niedaleko, natychmiast się popaliły. Tom zaczął się śmiać.
- Spokojnie kotku ... – zaczął Bill. Nadine wybałuszyła oczy, stanęła na równe nogi, przyłożyła mu polec do klaty i zaczęła wrzeszczeć.
- SŁUCHAJ TY NADĘTY BATONIE! JA NIE JESTEM KOTEK! I TO W SZCZEGÓLNOŚCI DLA CIEBIE ... TY ... TY ... TY ZAKAŁO MĘSKIEJ RASY SPOŁECZEŃSTWA LUDZKIEGO! – litania nie trwała zbyt długo, ale ludzie, którzy obok nich przechodzili chichotali pod nosem. W końcu zabawny był widok dziewczyny, która groziła palcem chłopakowi, prawie 35 centymetrów wyższego od niej.
- Ej, maleńka, ja żartowałem. – czarnowłosy wyraźnie stroił sobie żarty z dziewczyny.
- Skurwysyn. – pożegnała się, nawet nie patrząc w ich stronę. A potem udała się spokojnym krokiem w stronę domu ...
Brres
PostWysłany: Pon 18:41, 26 Cze 2006    Temat postu:

wiem, że to do przeczuwania. ale to chodzi o opisanie tego wszystkiego ...
Mod-Vivien
PostWysłany: Pon 16:24, 26 Cze 2006    Temat postu:

Hmmmmm....spoko.
Ładnie.
Podobało mi się.
Mimo, że przeczuwam, co bedize dalej...
Bree
PostWysłany: Sob 21:31, 24 Cze 2006    Temat postu:

Już mam w przugotowaniu kolejny nius ;] dziękuję za słowa wsparcia, ale krytyka mile widziana. Pozdrawiam.
Hell's Angel
PostWysłany: Sob 20:11, 24 Cze 2006    Temat postu:

Zgadzam się z Black.
Podoba mi się i nie bede się wypowiadać na tema komentarzy "gości"
Admin-BlackAngel
PostWysłany: Sob 0:17, 24 Cze 2006    Temat postu:

Cóż, podoba mi się. A co do niektórych komentarzy to nie będę sie wypowiadać. Chłopaki mają swój styl. Racja, Bill już troche przesadza. "Komercha"? Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie.


~Black.
Gość
PostWysłany: Wto 18:06, 20 Cze 2006    Temat postu:

Kurde, ładne.
Błędy są, popracuj nad nimi, bo na blogu nie widziałam tego... Może to z pośpiechu...?
Ponadto: Porażka. Znów te pedały. Nie rozumiem, jak można robić z siebie takiego idiotę da kasy... :/
Pzdr Smile
Fleur
PostWysłany: Sob 21:22, 17 Cze 2006    Temat postu:

A jednak TH... No coz, mowi sie trudno...
Ja jak zwykle musze sie do czegos przyczepic - znalazlam kilka bledow... Ty niedobra...Razz
mika
PostWysłany: Sob 21:03, 17 Cze 2006    Temat postu: Aha

A jednka jest! A więc piszę. Fajnie. Niemki. Lubię niemiecki, ale co jest z tym kolesiem z Tokio Hotel? Kolejne opowiadanie Th? Nieeee! Na pewno je przeczytam, ale ci ludzie mnie przerażają Shocked więc na pewno będę mieć koszmary.
Mika
PostWysłany: Sob 21:01, 17 Cze 2006    Temat postu: He

Fajne! Podoba mi się, ale nie wiem czy to co piszę jest odpowiedzią.
Bree
PostWysłany: Pią 11:33, 16 Cze 2006    Temat postu: Smakosz.

Proszę.

Po wstępie czas na rozwinięcie.
Przedstawiam Wam więc ‘Części 1, Rozdziału 1’.
Życzę Wam udanych i niezapomnianych chwil doznanych po przeczytaniu mojego czegoś.


SMAKOSZ.
Pierwszy wrzesień nie był zbyt oczekiwaną datą przez uczniów. Niektórzy woleli jeszcze trochę poleniuchować przy promieniach słonecznych, które wręcz prosiły się o ich wykorzystanie.
Niestety ten dzień nie ubłagalnie się zbliżał, aż wreszcie nastał. Nadine pędziła właśnie do swojej szkoły. Obok niej, zresztą jak zwykle, biegła Lana. Obie zasapane ledwo zdążyły na rozpoczęcie nowego roku szkolnego, a to wszystko przez to, że zagadały się przed domem blondynki. Na szczęście, jak przystało na grzeczne osobniki płci żeńskiej, które nigdy niczego nie zawalały, Lana i Nadenka weszły do sali, gdzie dyrektor wygłaszał swoje przy nudnawe ogłoszenia. Wszyscy uczniowie siedzieli już w rzędzie ławek umieszczonych na środku długiej i szerokiej sali. Dziewczyny z wymalowanym zmęczeniem na twarzy zajęły miejsce w ostatniej ławce, obok nauczycielki chemii. Lana wyprostowała nogi i głośno odsapnęła, tak że nauczycielka popatrzyła na nią pobłażliwie.
- Mogłabyś się tak nie uwydatniać z Twoimi odczuciami intymnymi? – Panna Shutlinzgrad wzburzyła się zachowaniem swojej przyjaciółki.
- Mogłabym, ale co ja poradzę, że Ty zawsze musisz mieć wszystko poukładane jak w zegarku?
- Wcale nie musiałaś za mną biec.
- Masz racje. Niestety potem musiałabym znosić Twoją ignorancje wobec mnie. - Lana nigdy nie dawała za wygraną swojej przyjaciółce, a tej to zaś niezmiernie imponowało.
W sali nastała cisza. Wszyscy machinalnie popatrzyli się na dwie dziewczyny siedzące w ostatniej ławce, które uporczywie i zawzięcie coś między sobą konwersowały. Dyrektor zaś przybrał wyraz twarzy, który niczego dobrego niestety nie ukazywał.
- Czy ja czasem nie przeszkadzam szanownym Panią? – zmarszczył brwi i wpatrywał się w dziewczyny. Te zaś popatrzyły się na niego z wielkim oburzeniem. Nie były zadowolone z ów sytuacji.
- Owszem. – oby dwie dziewczyny równocześnie wypowiedziały to słowo, które niestety było nie na miejscu.
- Proszę o spokój. – starszy Pan, kompletnie oszołomiony całą tą sprawą wrócił do swoich ogłoszeń. Lana i Nadine zachichotały, co ponownie wywołało oburzenie u zmutowanej nauczycielki chemii.
‘A ta już by przestała z tymi minami, tylko by jakoś w końcu zainterweniowała w tej sprawie’ pomyślała Nitzel.
Po apelu wszyscy rozeszli się do swoich klas. Nadine zgubiła Lane gdzieś w tłumie. Zdesperowana zaczęła jej szukać, ale nigdzie nie modła jej zauważyć. Skakała, chopkała, ale jej to nie wiele dawało...
Jak taka mała istotka jak ona mogłaby wyciągnąć głowę z tłumu, skoro przeciętna osoba przerastała ją o średnio dziesięć centymetrów? Skrzywdzona przez los postanowiła skierować się do klasy. Odwróciła się więc i ... bum! Czuła, jakby zderzyła się z wielkim tramwajem. Nie upadła, miała zamknięte oczy, kręciło jej się w głowie. Lekko się zachwiała, ale ktoś ją w porę złapał. Nadine otworzyła oczy. Doznała szoku. Poczuła nieokiełznany strach. Patrzyła teraz na wyższego od niej chłopaka, z jakimiś dziwnymi czarnymi włosami, powykręcanymi we wszystkie strony. W dodatku miał dziko pomalowane, na czarno oczy, które blondynka widziała jedynie w horrorach o żądnych krwi wampirach. Nic dziwnego, że zdenerwowania od niego uciekła, przy okazji krzycząc.
Oszołomiona zatrzymała się przy klasie i powili zaczęło do niej wszystko docierać.
Spokój.
Uświadomiła sobie, że to monstrum, z którym się uprzednio zetknęła w nieco ekscentryczny sposób, to ktoś znany z gazet i telewizji. Nadine zamyśliła się znowu. ‘Coś z hotelem ... coś z Azją ... WIEM! To ten pedał z Tokio Hotel ... matko boska! Już nie miałam kogo lepszego spotkać!’.
Nadine zrobiło się w jednej chwili niedobrze. Kiedy zobaczyła Lane rzuciła się jej w ramiona. Opowiedziała jej o wszystkim, a brunetka wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Dobra. To może, po tych Twoich przeżyciach wybierzemy się na lody po szkole?
brees
PostWysłany: Czw 11:35, 15 Cze 2006    Temat postu:

Kurde. Przepraszam za to. Muszę się zaszczycić obenością słownika synonimów. Very Happy

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group