Forum Oczami Wyobraźni Strona Główna Oczami Wyobraźni
Forum dla tych, którzy widzą więcej...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Silence of your heart...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Oczami Wyobraźni Strona Główna -> Opowiadania jednoczęściowe...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Evangelion_Ona




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pabianice

PostWysłany: Pią 23:21, 09 Cze 2006    Temat postu: Silence of your heart...

Opowiadanie napisane jest z moich refleksji dzisiejszych i z tego jakie uczucia mnie teraz przesiakają. Mam nadzieję, że wczujecie się w klimat opowiadania. Opowiadanie to uwidocznia moje odczucia jak pisałam wcześniej, miejsce prawdziwe, bo to dzieje się w moim mieście. Postacie w opowiadaniu przedstawiają mnie jak bym nie była kobietą...

Silence of your heart...
*****
Deszcz smagał gęstym cieniem, szaroróżowy poblask zachodzącego słońca. Nastawała noc. Wokłu niego nie było nikogo, siedział sam na zdewastowanej, pozbawionej desek ławce. Kaptur zakrywał jego głowę odsłaniając tylko niewielką część twarzy. Strużka wody spływała po górnej części kaptura wprost na jego okrągły nos. Gdybym podszedł bliżej, ujrzałbym zapewne dokładniej rysy twarzy, może siedział tam ktoś kogo znam, kogo bardzo cenie i szanuje, a może siedział tam jakiś morderca albo człowiek pozbawiony uczuć ? Nie wydaje mi się żeby w tym momencie było to istotne. Nie chciałem naruszać jego spokoju. Nawet z oddali widać było że jest przygnębiony a jego oczy napełnione są lękiem którego opisać nie jestem w stanie. Nie widział mnie, siedziałem dość daleko, ukryty pod liściami jesionu. Dziwna była to noc, zazwyczaj kiedy nastawał półmrok zapalały się światła latarni i rozpromieniały ciemność jaką pokrywała się ziemia. Dziś jednak było inaczej. Ciemność ogarniała świat coraz szybciej i nic nie wskazywało na to że światła latarni zostaną zapalone, wyglądało to tak jak gdyby ciemność chciała okryć swym bezimiennym płaszczem ciało człowieka którego obserwowałem. Nie wiem dlaczego człowiek ten przykuł tak mocno moją uwagę, może to kwestia przypadku lub głupiej ciekawości, lecz podświadomie czułem że muszę tam zostać. Ciemność całkowicie pochłonęła mnie i mojego <towarzysza>. W pewnej chwili zauważyłem jak jego ręka trafia do kieszeni, wyjął z niej wymiętoszonego papierosa którego po chwili podpalił. Widać było że palenie sprawia mu niebywałą przyjemność, zaczął nerwowo ruszać nogami ,uderzając podeszwami o podłoże. Dotarło wtedy do mnie ze człowiek ten czeka tu na kogoś.

Dochodziła godzina dziewiąta trzydzieści.. Świat tkwił w bolesnym mroku, przytłaczając swoją tajemniczością serca ludzi. Deszcz przestał już padać, pozostawiając po sobie uczucie morskiej świeżości którego dawno już w naszym brudnym i śmierdzącym mieście nie zaznałem. Czułem się świeżo a moje płuca wypełniało wilgotne powietrze które delikatnie muskało moje gardło sprawiając że również nabrałem ochoty na tak zwanego <dymka>. Niestety...paradoks palacza najczęściej polega na tym że kiedy ma on rzeczywistą potrzebę dostarczenia nikotyny do organizmu wtedy najczęściej okazuje się że biało-żółte kredeczki dawno już opuściły jego kieszenie. Cóż wiec mi pozostało ,byłem zmuszony zakłócić spokój jegomościa siedzącego na ławce, powoli wstałem i wyszedłem z mojej kryjówki znajdującej się pod drzewem które przez ostatnią godzinę dawało mi schronienie przed deszczem. Znając życie i jego okrutność w takich chwilach, byłem prawie pewien, że owy osobnik nie będzie posiadał papierosów, bądź też nie będzie skłonny się ze mną nimi podzielić. Zbliżając się do niego coraz mocniej czułem w sobie dobrze znane mi uczucie niepewności . Mamy takie a nie inne czasy , ludzie żyją w ciągłym stresie, wielka bitwa którą toczymy codziennie ze sobą niewiadomo nawet dla jakiego celu, zamienia nas w bezuczuciowych, prostolinijnych karierowiczów, skąd mam tę pewność że jegomość na moje pytanie nie zareaguje niecenzuralnym słowem bądź też efektownym ruchem swojej pięści w moim kierunku ? Zaryzykowałem, powolnym krokiem zacząłem zmierzać w kierunku nieznajomego . Nie wiem dlaczego ale im bliżej niego się znajdowałem tym bardziej zaczęło rosnąć moje zdumienie. Buty które miał on na nogach były zbyt drobne i smukłe jak na tak rosłą osobę, spod mokrego kaptura wyrastał kosmyk blond włosów którego w czasie deszczu zupełnie nie byłem w stanie dostrzec. Byłem zdezorientowany...podszedłem bliżej i z nutką niepewności w głosie zapytałem bezceremonialnie <Przepraszam masz może papierosa ?> Nieznajomy niepodniósł nawet głowy, nic nie odpowiedział, wsadził tylko rękę do kieszeni wyjął z niej fajkę i podał mi ją. Chwyciłem za papierosa spoglądając jednocześnie na rękę nieznajomego. Wziąłem papierosa i dziękując życzliwie zacząłem oddalać się w swoją stronę. Niespodziewanie rozległ się za mną kobiecy płacz <jak to możliwe przecież niema tutaj nikogo oprócz mnie i......o Boże !> Kobiecej dłoni z bransoletką na nadgarstku która wręczyła mi przed chwilą papierosa. Tak bardzo przylgnęło do mnie uczucie że nieznajomym jest mężczyzna i tak bardzo pochłonęła mnie chęć zapalenia papierosa ze zupełnie nie wziąłem pod uwagę tego że siedzącą tam na tym zimnie i deszczu osobą jest kobieta.

Może nie było by w tym nic dziwnego, zdarza się przecież że i takie pomyłki nam ludziom się przytrafiają ale jak mogłem jej nie poznać przecież znałem ją bardzo dobrze. Czy zmieniła się aż tak bardzo ?. Na ławce siedziała ona, kobieta z którą byłem zbyt długo.

Poczułem fale zimna oblewającą moje ciało, nie chciałem tam być ,czułem że robi mi się coraz duszniej, serce uderzało coraz szybciej i szybciej, krew poczęła spływać z twarzy pozostawiając mnie w stanie odrętwienia. W głowie mieszały się wszystkie zmysły, patrzyłem ślepo przed siebie, chciałem uciekać, strach paraliżował nogi. Odwróciłem się. Jeszcze jeden oddech. Jedno spojrzenie. Czułem jakby ktoś w jednej chwili wyssał ze mnie całe życie, unosiłem się gdzieś a tak naprawdę właśnie spadałem na ziemię złoconą przez dzisiejszy deszcz.

Wyjęła z kieszeni chusteczkę, otarła nią śniade policzki z łez. Spojrzała na moje ciało pozbawione życia, a na jej twarzy zaczął rysować się niezrozumiały dla nikogo nawet dla niej samej uśmiech. Sięgnęła ręką do torebki ,wyjęła z niej cos co było dla mnie bardzo ważne. Blado-różowy miś którego jej podarowałem tkwił w jej rękach niczym topór w rękach kata. Znalazłem go pewnego jesiennego wieczoru wracając z popołudniowych zajęć w szkole. Zabrałem go do siebie, nie wiem może przez sentyment do tych małych pluszowych stworków a może po prostu żeby mieć kolejnego grata w domu. Miś był brudny i ubłocony, w kilku miejscach rozdarty, bez kokardki i guziczka , wiele zachodu kosztowało mnie by wyglądał jak nowy. Dziwne...facet zbierający misie z ulicy i naprawiający je...czy to nie żałosne i godne politowania ? A gdzie ten mężczyzna z żelaza, o stalowych nerwach, twardym sercu i druzgocącym każdego przeciwnika spojrzeniu ? Cóż, on też tam gdzieś żyje w mojej świadomości ale odrzucam go, ten mężczyzna to jakaś bujda, to nie człowiek, to wytwór wyimaginowanych pragnień ludzkich, schematów powstałych przez wieki , uwarunkowań wynikających z płci. Zawsze towarzyszył mi podczas nocy, był przyjacielem i powiernikiem najskrytszych tajemnic i grzechów innych. Przyszedł jednak czas na miłość, która drugiemu człowiekowi chce dać wszystko co najważniejsze i najlepsze w nas samych, dałem jej go. Chciałem by jej bronił i był przy niej kiedy mnie nie będzie, by jego zapach przypominał o mnie gdy smutek zawładnie jej delikatnymi, nie poukładanymi jeszcze myślami. Byłem pewien ze będzie potrafiła właściwie się nim zaopiekować, że zasługuje na ten prezent w którym ukrytych było tyle myśli i dobroci.

Gdybym mógł zobaczyć dzisiaj tego misia jeszcze raz takim jakim był on zanim trafił do tych rąk, zanim spłonęła jego pełnia niczym garść słomy na okowach piedestału. Człowiek błądzi, dokonuje wyborów ocierając się o zdradę własnych wartości , każe siebie za własne błędy, niszczy tym co nazywa dobrem, budzi lęk , rozpływa się niczym zmarznięta róża obnażając raniące kolce, posuwa naprzód tabun swoich doświadczeń ciągle kłując tym jednym źle osadzonym w czasie i miejscu zdarzeniem.

Malutki smutny miś...cząstka mnie której nie potrafiłaś kochać.

Na jej kolanach spoczywała humanoidalna kula polepionego pluszu
Szara, zgniła i kryjąca w sobie odrazę, pełna świądu i bakterii
Przez rozdarte rany, ku światłu przedostawały się kawały wnętrza
Rozczochrane i postrzępione nicie wiły się i okręcały wokłu szyi
Popękane guziki szargające delikatne futerko,
Oko zwisające tuz obok nosa na zmęczonym kordonku
Uśmiech który nie tworzył jak Bóg lecz zabierał życie
Ucho postrzępione niczym hieny polującej wśród delikatnej zwierzyny
Noga przez którą lała się gęsta powódź samobójczych myśl
Ręka trzymająca coraz słabiej uczucie
Opuszczona spada na rydwan pędzący przez dalsze życie...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-BlackAngel
Administrator



Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieba...

PostWysłany: Sob 0:10, 10 Cze 2006    Temat postu:

Nie wiem, czy mi się podobało.
Mrocznie. Nie mój klimat.
Ale ładne słowa. Nie, nie tylko.
Lubie twój styl.
Cóż jeszcze?
Jedno powtóżenie widziałam, ale to nie jest ważne...
Morał.
Jaki on jest?
Może go nie ma?...
Nie wiem...
Nie potrafię już myśleć.
Przepraszam?
Tak, wybacz...

~BlackAngel...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Oczami Wyobraźni Strona Główna -> Opowiadania jednoczęściowe... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin